Mgła żywych trupów, czyli koszmar kierowcy, który łamie przepisy

Edward na oślep wyciągnął rękę i nakrył dłonią nachalny telefon. Poniedziałkowy budzik. Ulubiony element tygodnia. Westchnął i mniej więcej rozkleił powieki ze snu. Potem zsunął się z łóżka i zrobił poranną serię pompek. Jako tako rozbudzony poszedł następnie do łazienki i wreszcie do kuchni. Tu spojrzał w okno i aż się zachłysnął. Przez chwilę myślał, że ktoś dla żartu zasłonił mu okno szarym płótnem. Kiedy jednak podszedł do szyby, przekonał się, że to nie żart. Świat przykryła mgła. Gęsta i kładąca się na ziemi ciężkim, nieprzejrzystym oparem. Mgła, która zdawała się wciskać w usta i nos, wlewała się w oczy i obklejała dłonie, pozostawiając dziwne i nieokreślone poczucie niepokoju. Wrażenie, że kryje się w niej coś więcej.