5 mitów na temat ubezpieczeń komunikacyjnych, w które lepiej nie wierzyć!
Dbasz o swój samochód. Wiesz na jego temat wszystko, ale o ubezpieczeniu komunikacyjnym nadal decydujesz na podstawie tego, co mówi twój sąsiad. A ponieważ ten na co dzień trzyma swoją prawie 30-letnią limuzynę w garażu i jeździ tylko raz do roku do rodziny w sąsiednim miasteczku, to nie ma ani AC, ani assistance i tak naprawdę o ubezpieczeniach wie tylko tyle, że OC musi zapłacić. Ty jednak nie masz legendarnego Mercedesa 190, tylko całkiem nowego Opla, którym codziennie sporo jeździsz. Oto 5 mitów na temat ubezpieczeń komunikacyjnych, które powtarza twój sąsiad, a do których warto podchodzić z dystansem.
-
Ubezpieczenie AC samochodu jest drogie
Zanim znów zaczniesz narzekać na cenę ubezpieczenia, tak jak zawsze narzeka twój sąsiad, pomyśl, ile pieniędzy wyłożyłeś na ukochane auto i czy stać cię, by płacić za szkody z własnej kieszeni. Porównaj, ile kosztuje składka za ubezpieczenie AC, a ile może kosztować naprawa po stłuczce, gdy wjedziesz komuś w tył. Przykładowo: wolisz wydać tysiąc złotych na AC na rok czy płacić za nowy zderzak, reflektory, chłodnicę, prostowanie blachy i błotniki? A co w przypadku kradzieży? Albo jeśli ktoś złośliwie przejedzie ci po drzwiach śrubokrętem? Rachunek chyba jest prosty, ubezpieczenie OC i AC nie wypada drogo. Lepiej nie słuchaj sąsiada, który uparcie twierdzi „panie, tylko obowiązkowe się płaci”.
-
Nie potrzebuję ubezpieczenia, bo nic mi się nie stało
Jeśli nigdy nic złego ci się nie przytrafiło, to gratulacje, jesteś prawdziwym szczęściarzem! Tylko pamiętaj, większość ofiar stłuczek może o sobie powiedzieć „o jej, nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło” Wypadki chodzą po ludziach… i samochodach. Średnio na polskich drogach dochodzi do ponad tysiąca kolizji każdego dnia*! Na twoje auto czyhają też inne zagrożenia – kradzieże, chuligani czy żywioły. Nie lepiej się od tego ubezpieczyć i chronić swoje cztery kółka dzięki polisie AC?
-
„Auto assistance? Nie, dziękuję, nie potrzebuję!” – czy aby na pewno?
Ubezpieczenie assistance samochodu ciągle nie jest u nas zbyt popularne. Kierowcy traktują je jak zbędny wydatek. A tak naprawdę te 200-300 zł, które wydasz na pakiet assistance drogowego to nic w porównaniu z tym, co ta pomoc zapewnia. A co zapewnia? Np. 1000 km holowania samochodu. Za granicą. Jeśli choć raz korzystałeś z pomocy drogowej, to wiesz, że rachunek za taką usługę może zaboleć. Cena ubezpieczenia zazwyczaj będzie korzystniejsza, jeśli wykupisz pakiet (OC, AC, Assistance, NNW). Nadal myślisz, że assistance to pieniądze wyrzucone w błoto?
-
„Udział własny? Jaki udział? Że niby mój?”
Udział własny w szkodzie dzieli kierowców. A właściwie, to kierowcy dzielą się na tych, którzy o nim słyszeli i nie. A udział własny w AC to po prostu procentowo określona część szkody, którą ubezpieczony będzie pokrywał we własnym zakresie. Decyzja o tym, czy w umowie będzie wprowadzony udział własny należy wyłącznie do ubezpieczającego przy zawarciu umowy. To może być opcja dla ciebie, jeśli chcesz obniżyć koszt ubezpieczenia. Jeśli jednak chcesz, aby ubezpieczyciel w całości pokrył koszty naprawy auta, upewnij się u agenta, że w przypadku twojego ubezpieczenia nie ma udziału własnego.
-
Tradycyjny system likwidacji szkód jest (naj)skuteczniejszy
Choć Bezpośrednia Likwidacja Szkód działa u nas od niedawna, już obrosła w kilka mitów, które wynikają po prostu… z niewiedzy. Bo co złego może być w tym, że szkodę zgłaszasz do swojego ubezpieczyciela zamiast do ubezpieczyciela sprawcy? Niektórzy myślą, że to dodatkowe opłaty albo że cała sprawa trwa dłużej…. To nieprawda! System BLS został stworzony po to, by ułatwiać życie kierowcom. Gdy inny kierowca wyrządzi szkodę w twoim aucie, nie szukaj numeru telefonu do ubezpieczyciela sprawcy, zadzwoń do swojego!
* http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html