Dlaczego lepiej bać się burzy?
Kto się boi burz? Nikt? Może jednak? Gdybyśmy zapytali najmłodszych, to zapewne ponad połowa podniosłaby rękę. A dorośli? Część z nas uważa, że nie ma się czego bać, część udaje, że się nie boi, a jeszcze inni czują respekt przed takimi zjawiskami. I słusznie, bo burza to ryzyko utraty zdrowia, życia i wielu szkód majątkowych. Skąd się bierze ten niszczycielski żywioł?
Tekst przygotował Jarosław Turała, bloger, meteorolog pasjonat. Jego prognozy znajdziecie na profilu „Sorry. Taki mamy klimat” czyli pogoda pod oknem Jarosława Turały.
Cóż to takiego ta burza?
Gdybyśmy chcieli najprościej wytłumaczyć, co to jest burza, to powiedzielibyśmy, że to zjawisko meteorologiczne, które jest wtedy, gdy grzmi i pada. Ale wyładowania atmosferyczne to tylko “część” tego zjawiska. Jego istotą jest chmura, która powstaje w wyniku kondensacji pary wodnej z uniesienia ciepłego powietrza.
Jak to działa? Zróbcie proste doświadczenie. W bardzo gorący dzień otwórzcie na chwilę drzwi od zamrażarki. Ujrzycie coś, co przypomina dym. Jest to jednak efekt kondensacji pary wodnej. Gdy zbierze się jej wystarczająco dużo, powstaje chmura. A fachowo, chmura, która przynosi burze, nosi nazwę Cumulonimbus. Silne prądy wznoszące potrafią sprawić, że jej górna część sięga 15, a w strefie międzyzwrotnikowej (czyli w północnej Afryce np.), nawet 20 kilometrów.
„Podręcznikowa” chmura burzowa jest bardzo łatwa do rozpoznania, gdyż przypomina wielkie kowadło. U góry naładowane jest ono dodatnio, a w podstawie ujemnie. Napięcie w szybko chmurze wzrasta. Aż w końcu różnica potencjału elektrycznego jest tak wielka, że następuje wyładowanie elektryczne. To jednak tylko skutek tego, co się w chmurze dzieje.
Każda burza inną szatę ma
Izolowana komórka burzowa to taka pojedyncza chmura, dookoła której nic nie ma. Wyobraźmy sobie ogromne pole, na którego środku stoi jeden budynek. Ten budynek jest właśnie taką wyizolowaną burzą. Jeśli więc będziecie się zastanawiali, dlaczego u mnie pada, a dwa domy dalej już nie, to znacie już przyczynę.
Takie burze przynoszą bardzo intensywne opady deszczu. Zazwyczaj noszą miano wewnątrzmasowych/termicznych.
Do tego rodzaju zjawisk potrzebne są dwa czynniki zapalne. Jednym z nich jest wysoka temperatura, drugim zaś wilgoć. Im większa temperatura i wyższa zawartość wilgoci, tym burza staje się wydajniejsza.
Burzom superkomórkowym może też towarzyszyć silny prąd zstępujący (ang. downburst), który dosłownie zmiata wszystko dookoła. Niewykluczone są także trąby powietrzne, o których słyszymy coraz częściej, a które powodują ogromne lokalne szkody.
Mruczy, ciemnieje, może idzie burza?
Często nie zdajemy sobie sprawy, że matka natura daje nam sygnały, że tam w górze nie jest stabilnie. W przypadku burz, najwięcej sygnałów zmieniającej się aury można odczytać z chmur. W przypadku burz wyizolowanych, czyli pojedycznych lub wielokomórkowych struktur wszystko zaczyna się od niewinnego kłaczka, jakim jest chmura kłębiasta. Kształtem przypomina ona watę kosmetyczną. W miarę unoszenia się ciepłego powietrza i jego kondensacji, wata zaczyna rosnąć. W stadium sporego rozrostu chmura w górnej części zaczyna przypominać kalafior. I taki widok na niebie już powinien dawać nam do myślenia. Dalszy jego rozwój sprawi, że chmura kłębiasta zamieni się w burzową, tę która przypomina wspomniane wyżej kowadło. I wtedy naprawdę może być niebezpiecznie. Obserwujcie niebo, zwłaszcza gdy jesteście poza domem.
Palec Boży, czyli czas apokalipsy
Sformułowanie „palec Boży” kojarzone jest ze sławnym filmem „Twister”, kiedy to łowcom tornad ukazało się tornado najwyższej możliwej kategorii. Tak, tak – tak się określa te zjawiska! I nie tylko w USA. Również w polskich realiach groźne burze wiatrowe mogą nosić takie miano.
To inny rodzaj burz, który u nas występuje, zwane są też burzami frontowymi. Są bardziej dynamiczne – nie stoją w miejscu. Zbliżanie się takiego układu burzowego przypomina prawdziwą apokalipsę. Nagle robi się ciemno, najczęściej od zachodu lub południowego zachodu. Zrywa się wiatr, a naszym oczom ukazuje się coś, co przypomina kadr z filmu „Dzień Niepodległości”. Taki malowniczy efekt daje chmura szelfowa, przypominająca łuk (ang. shelfcloud, łac. arcus), charakterystyczna dla tego rodzaju burzy. Jakby dosłownie za chwilę miał nastąpić atak przybyszów z obcej galaktyki. Gdy zaobserwujecie taki wał chmurowy, jak najszybciej zabezpieczcie luźno leżące przedmioty w ogrodzie, pozbierajcie wszystko, co może pofrunąć, z balkonu, bo pierwszą rzeczą, która was zaskoczy, będzie silny podmuch wiatru.
Takie zjawiska burzowe tworzą się na styku dwóch różnych mas powietrza i mogą być bardzo rozległe. W strefie frontu chłodnego, w czole układu burzowego wiatr może przekraczać 120 km/h. Co ciekawe, najniebezpieczniejszy nie jest sam front atmosferyczny, a tzw. strefy zbieżności w warstwie przyziemnej wiatrów tuż przed nim.
Inaczej mówiąc, tuż przed frontem atmosferycznym chłodnym mamy do czynienia ze zbieganiem się strug powietrza z różnych kierunków. To one tworzą tzw. strefy zbieżności, które wyrzucają ciepłe i wilgotne masy powietrza bardzo wysoko doprowadzając do powstania groźnych burz.
Przykład:
Mamy upalne lato. Na wschodzie naszego kraju zalegała gorąca masa powietrza zwrotnikowego. Pod koniec czerwca termometry wskazywały 34 stopnie. Tymczasem od zachodu dostaliśmy się pod wpływ chłodniejszej masy powietrza polarnomorskiego. Na styku tych różnych mas powietrza doszło do rozwoju głębokiej konwekcji. W rezultacie przez Polskę zachodnią przetoczyły się silne układy burzowe, które generują grad o średnicy 6-8 centymetrów. Wiatr na czole jednego z układów wiał z prędkością 135 km/h, powodując rozległe szkody materialne!
Taki bardzo groźny układ burzowy, generujący wiatr o prędkości przekraczającej 150 km/h, spowodował śmierć dwóch harcerek na obozie w Suszku w sierpniu 2017 r.
Czy są burze bezpieczne?
Często sam zadaję sobie to pytanie. Czy istnieje bezpieczna burza? Otóż nie. Każda, nawet najmniejsza komórka burzowa, która generuje wyładowania atmosferyczne, jest niebezpieczna. Wystarczy jeden strzał, by pozbawić kogoś życia, lub spowodować pożar zabudowań. Nawet, jeśli nad nami nie ma burzy, a widzimy ją w oddali, nie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Wyładowania atmosferyczne mogą uderzać także w miejsca, nad którymi nie ma wcale chmur! Stąd właśnie powiedzenie „jak grom z jasnego nieba”. Wiele lat temu na przykład taki piorun poraził mieszkańca Aleksandrowa Łódzkiego, który szedł ulicą, w środku miasta. Mitem jest też to, że pioruny uderzają tylko w najwyższe punkty terenu….
Nie ignoruj burzy. Zabezpiecz siebie i dom. Działaj prewencyjnie
Czy zawsze słuchacie ostrzeżeń o burzach? Odpowiedzcie sobie szczerze. Zwłaszcza gdy media czy portale społecznościowe trąbią o spodziewanym zagrożeniu, a potem okazuje się, że nic nie było.
„Pani. Dziś takie burze zapowiadali”…”EEEE…Wczoraj też zapowiadali, a nic nie było”.
Nie ignorujmy burz. W kilka minut takie zjawiska pogodowe mogą zniszczyć nawet dorobek życia.
Na aktywność burz wpływa wiele czynników. Wilgoć, temperatura, oraz wyższe wartości termodynamiczne. Poziom energii potencjalnej dostępnej konwekcyjnie, uskoki prędkościowe,oraz skrętność. To brzmi tajemniczo, ale wystarczy, że zapamiętacie, że burze to bardzo dynamiczne zjawiska, które różnie zachowują się w różnych miejscach.
Burze w miastach
Chociażby w miastach, które są jak wyspy ciepła. Ciepło niejako podtrzymuje burze nad miastami, a im większe miasto, tym większa szansa na podtrzymanie burzy, szczególnie nocą. A więc burze bywają o wiele gwałtowniejsze. Z kolei w ciągu dnia zauważyć można nieco inną zależność. Miasta potrafią niejednokrotnie burzę zatrzymać. Słyszy się, że burza zbliżała się do miasta, a tuż przed nim po prostu gasła. W mojej wieloletniej karierze obserwatora groźnych zjawisk, byłem świadkiem tego typu burzowych zachowań.
Czy da się przewidzieć burzę?
Prognozowanie burz opiera się na danych modelowych ściśle ze sobą powiązanych. Dlatego pod ostrzeżeniami, czy komunikatami widnieje zawsze klauzula, którą trzeba sobie wbić do głowy – BURZA MA CHARAKTER LOKALNY. Oznacza to w praktyce, że nad jednym regionem może się pojawić, nad innym, mimo ostrzeżeń, nie. Po bardzo silnych burzach, czy nawałnicach często w środkach masowego przekazu słyszymy wypowiedzi ludzi, których doświadczył żywioł – „Było ciemno, siwo, wiało i wszystko zabrało” . Często trwa to około 20-30 min.
Wyobraźcie sobie, żywioł, który w kilka zaledwie minut niszczy wasz dorobek… No właśnie, dlatego lepiej zapobiegać. I nieważne, że być może zrobicie coś bez celu, bo burza przejdzie bokiem. Jeśli przejdzie nad waszym domem, będzie spokojniejsi i mniej zaryzykujecie.
Co zrobić, gdy burza nas dopadnie?
Pamiętajmy, zawsze są ostrzeżenia. Przede wszystkim nie bagatelizujmy ich. Zanim więc wyjdziemy do pracy, pozbierajmy lub pozabezpieczajmy wszelkie przedmioty, które mogą zostać uniesione przez wiatr – krzesła ogrodowe, lekkie deski, trampoliny, doniczki z tarasu. Jeśli auto stoi pod drzewem, przeparkujmy je. Pozamykajmy szczelnie okna w mieszkaniu lub domu. To bardzo proste czynności, a dzięki temu minimalizujemy ewentualne szkody.
Gdy burza zaskoczy nas podczas podróży samochodem, najgorszą rzeczą jaką można zrobić, to stanąć pod drzewem. Takie zachowanie grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem. Podczas burz wieje bardzo silny wiatr. Liście na drzewach stawiają mu opór. Im silniejsze porywy, tym większa szansa na przewrócenie się drzewa.
Kolejna sprawa, na którą powinniście zwrócić uwagę, to zagłębienia terenu. Jak bardzo może być to uciążliwe, przekonują się niemal po każdej większej ulewie mieszkańcy Brzezin (woj. łódzkie), gdzie jedna z ulic doświadcza istnej powodzi błyskawicznej, gdyż ukształtowanie terenu sprzyja spływaniu i gromadzeniu się wody tam. Często na obrazkach widać zalane auta do poziomu dachu. Czy można było tego uniknąć? Tak. Wystarczyło przestawić samochód w wyżej położone miejsce.
Niebezpieczna pułapka
A jeśli burza dopadnie nas nad wodą? Albo na otwartej przestrzeni? Jedyna rada, jakiej mogę wam udzielić jest taka: starajmy się do tego nie dopuścić. Jesteśmy wtedy naprawdę wystawieni na łaskę lub niełaskę burzy, a ryzyko porażenia piorunem znacznie wzrasta. Niestety niektórzy ignorują burzę nawet, jeśli ta jest już nad nimi, gdy wieje i zaczyna padać. Na plaży lub na jeziorem wielu „kozaków” nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, na które wystawia siebie oraz swoich bliskich. Słyszymy grzmoty lub widzimy zbliżający się wał chmurowy? Jak najszybciej opuszczamy otwartą przestrzeń lub szczyty górskie. Jak najszybciej wychodzimy z jeziora, rzeki, czy morza i udajemy się w bezpieczne miejsce. To może być samochód, o ile nie stoi pod drzewem lub budynek.
Człowieka rażonego piorunem można porównać do komputera, który akurat doświadczył wielkiego przepięcia prądu. Nie każde porażenie kończy się tragicznie, ale efekty przepływu przez ciało prądu o bardzo wysokim natężeniu będą odczuwalne prawdopodobnie do końca życia. Mogą pojawić się dysfunkcję kończyn, zaniki pamięci, czy migreny. To najdelikatniejsze konsekwencje rażenia gromem. Najcięższe kończą się śmiercią.
Podsumowując. Nie bagatelizujemy ostrzeżeń (żadnych), działajmy prewencyjnie, zabezpieczajmy siebie i swój majątek i, w końcu, obserwujmy niebo. Ono naprawdę potrafi nam wiele powiedzieć. Dodatkowo w internecie dostępne są aktualne obrazy radarowe – opady/wyładowania, które mogą pomóc nam w ocenie ryzyka wystąpienia burz.